Dalmacja – wakacyjna perełka Chorwacji

Magdalena Wosiek

"Cześć, mam na imię Magda, w miarę regularnie jeżdżę na zagraniczne wakacje i nigdy nie byłam w Chorwacji" – dokładnie tak mogłabym się jeszcze do niedawna przedstawiać. Zdziwieni? Zapewne nie aż tak, jak pewien trogirski przewodnik, którego spotkałam podczas swojej pierwszej podróży do Dalmacji… ale o tym później.

Trudno jest znaleźć kraj, który – jako nacja – kochamy w czasie sezonu bardziej niż Chorwację. Co roku tłumnie zmierzamy w kierunku tego pięknego wybrzeża i niemniej pięknego regionu Dalmacji (ze stolicą w Splicie). W tym roku do grona polskich urlopowiczów dołączyłam i ja. I od razu w wielkim stylu – LOT-em Warszawa-Split, symbolicznie rozpoczynającym "sezon na Chorwację", i pod hasłem "Hello Summer!"

Kraina wszystkim płynąca

Jeśli szukacie destynacji, która NAPRAWDĘ ma wszystko – krajobrazy, kuchnię, architekturę, piękną pogodę – wybierzcie się do Dalmacji! Ta kraina, leżąca między Zadarem a Dubrovnikiem, to prawdziwa wakacyjna perełka i miejsce, gdzie dobrze jest zacząć każdą wyprawę do Chorwacji. Jeśli nie wierzycie mi, uwierzcie Dioklecjanowi, który wybudował swoją "emerycką" rezydencję właśnie w miejscu dzisiejszego Splitu, niedaleko Salony, ówczesnej stolicy rzymskiej prowincji Dalmacja. Co jak co, ale fakt, że imperator, który mógł wybrać dowolny kawałek ówczesnego świata na swoje miejsce na ziemi, wybrał ten, mówi wiele o walorach krajobrazowych tego rejonu. I circa 1800 lat później przyznaję i ja – rezydencja w tym miejscu to był doskonały pomysł!

Gwoli ścisłości dodam tylko, że choć krajobrazowo wspaniała, Dalmacja, która leży na wodzie (z uwagi na mnogość rzek, które trzeba przekroczyć między nią z Dubrownikiem), "nie płynie" obecnie zadrzewieniem. Jeśli jednak uprzecie się, by znaleźć dalmatyńskie drzewa, nasz przewodnik polecał udać się do… Wenecji. Tak, spośród wielu nacji i państw, które panowały nad Dalmacją – Ilirów, Greków, Rzymian, Bizantyńczyków – to właśnie Wenecjanie dostrzegli potencjał lasów tego regionu i wyjątkowo uparcie z niego korzystali. Co nadawało się do budowlanki, znalazło się pod budynkami mieszkalnymi miasta kanałów i gondoli, a czego nie dało się załadować na statki – spalono, gdyż dębowy popiół był jednym z kluczowych składników do wyrobu porcelany. I tyle historii… na teraz.

Polak, Chorwat dwa bratanki

Jako się już rzekło – Polacy kochają wypoczywać w Chorwacji, a Chorwaci nie mają nic przeciwko temu! W ramach wyjazdu "Hello Summer" z PLL LOT miałam okazję uczestniczyć w konferencji prasowej zorganizowanej przez polskiego przewoźnika oraz Chorwacką Wspólnotę Turystyczną, która tylko potwierdziła ten stan rzeczy. Jesteśmy tam nie tylko mile widziani, ale i pożądani, a – jak powiedział Kristjan Staničić, prezes ChWT – szczególnym sentymentem darzymy właśnie Dalmację.

Jest to taki pewnik, że gdy wyszłam z briefingu prasowego i podbiegł do mnie lokalny dziennikarz z prośbą o komentarz, ucieszył się wyjątkowo, że trafiła się mu taka perełka jak "nigdy wcześniej nie byłam w Chorwacji". Nagraliśmy, co było do nagrania, dzielnie reprezentowałam nasz naród i chwaliłam to, co udało się mi zobaczyć z samolotu i lotniska (a widoki z góry naprawdę zapierały dech w piersiach!) i rozeszliśmy się w przyjaźni. Fast forward, następnego dnia zwiedzałam Trogir z naszym wspaniałym przewodnikiem i resztą grupy dziennikarskiej, gdy nagle zaczepił mnie "lokals" z prośbą, żebym z nim chwilę została przy stoliku, bo moje zamówienie zaraz będzie. Zdębiałam, bo – jak się domyślacie – nie było mi dane nic zamówić. A tymczasem okazało się, że to lokalny, trogirski przewodnik miejski, który widział mnie poprzedniego dnia w chorwackich wieczornych wiadomościach… I gdy zobaczył mnie "na mieście", uznał, że zamówi mi lokalny delikates powitalny dla drogich gości (przy okazji wyrażając najszczersze zdziwienie, jak ja się uchowałam bez urlopu w Chorwacji…). I jeśli to nie jest znak, że Polak, Chorwat – dwa bratanki, to nie wiem, co innego miałoby nim być!

Po takim powitaniu i dzięki uprzejmości PLL LOT mogę teraz mówić: "byłam, zachwyciłam się i na pewno jeszcze wrócę do Dalmacji!"