Zakochasz się tu nie tylko w kulinariach…

Magdalena Wosiek

Gdy już zjesz swoją porcję owoców morza (lub mjesanego mesa) i wygrzejesz się na chorwackim słońcu podczas leniwego spaceru promenadą w Splicie czy Trogirze, daj sobie czas na zapoznanie się z dwiema rzeczami, które sprawiają, że Dalmacja jest tak piękna, czyli z zabytkami i krajobrazami.

Chorwacja jako całość i Dalmacja jako region mają wyjątkowe szczęście do estetyki. Miękka linia brzegowa, mnóstwo urokliwych zatoczek, wysp i półwyspów, nieprzyzwoicie wręcz błękitny Adriatyk i zabudowa z jasnego kamienia z charakterystycznymi czerwono-rdzawymi dachami. Do tego bujna zieleń, palmy, mariny… Wszystko to niemal na każdym kroku gwarantuje gotowe kadry do przewodników turystycznych.

Widoki zapierające dech w piersiach

Już przy samym podchodzeniu do lądowania w Splicie widać, do jak pięknego kraju przylatujemy. Zielone enklawy wysp rozsiane po niebieskim morzu tworzą mozaikę, którą w pełni można zachwycić się dopiero z lotu ptaka (czy też jak w naszym przypadku – LOT-u samolotem). W końcu do Chorwacji należy niemal 1300 wysp i wysepek. Liczba ta przyprawia o zawrót głowy i sprawia – jak to ujął nasz przewodnik, Jan – że w tym kraju trudno o "otwarte morze" rozumiane tak jak np. w Polsce. Oznacza to też niemal nieskończone możliwości dla amatorów sportów wodnych – gdzieś zawsze jest jeszcze jedna zatoczka, jeszcze jedna rafa, jeszcze jedna trasa do przepłynięcia łódką, których w lokalnych marinach jest mnóstwo. To wybrzeże to także uczta dla oczu estetów – błękit Adriatyku jest tak intensywny, że momentami aż boli.

Z drugiej strony – Chorwacja to kraina gór i poszarpanych, ostrych szczytów, które równoważą tę morską miękkość nadbrzeża i kuszą niezwykłymi widokami. W rejonie Splitu i Trogiru wzniesienia podchodzą niemal pod samą linię brzegową – niemal, czyli zostawiły tyle miejsca, by zmieściły się nad nią osiedla ludzkie: Split, Trogir czy Kaštela. Te ostatnie wzięły swoją nazwę od fortów obronnych, którymi niegdyś była usiana okolica. Z 20 zostało ich obecnie 7 – Kaštel Štafilić, Kaštel Novi, Kaštel Stari, Kaštel Lukšić (tworzą one Dolne Kaštela) oraz Kaštel Kambelovac, Kaštel Gomilica i Kaštel Sućura (Górne Kaštela). To pokazuje tylko, jak ważne dla regionu było zabezpieczenie miejsca, w którym góry łączą się z morzem.

Dalmatyńskie wzgórza porastał niegdyś złocisty żarnowiec (od którego nazwę wziął Split) oraz dębowe lasy, na których dzisiaj stoi Wenecja (w czasach swojej dominacji nad Dalmacją Republika Wenecka korzystała bez umiaru z lokalnych zasobów naturalnych – najsilniejsze drzewa przerobiono na pale, które podtrzymują weneckie budynki, a resztę przerobiono na popiół niezbędny do wyrobu porcelany). Obecnie nie uświadczysz na nich tej roślinności, ale nie oznacza to, że Dalmacja nie jest zielona! Co to, to nie! Miejskie promenady nad morzem są obsadzone zadbanymi, bujnymi krzewami oraz palmami, ale znaleźliśmy też miejsca, w których zieleń była równie bujna, co dzika i pozostawiona samej sobie. Np. na skarpie za naszym hotelem rósł niewielki gaj, który kończył się ostrym, nadmorskim urwiskiem. A u jego stóp znajdowała się nadbrzeżna ścieżka spacerowa – idealnie dalmatyński obrazek.

Historia i architektura sięgające setek lat wstecz

Królestwo Chorwacji powstało w okolicach roku 925 n.e., ale nie oznacza to, że dopiero wtedy rozpoczęła się historia tego regionu! Rejon, który dziś nazywamy Dalmacją, był zamieszkany od głębokiego antyku, a kolejne fale grup narodowych, plemion i mocarstw odcisnęły na nim niezatarte piętno. Będąca dziś zbiorem ruin Salona była niegdyś tętniącą życiem stolicą rzymskiej prowincji Dalmacja, a Split, który powstał na pałacu Dioklecjana w III-IV w. n.e., zamieszkany był już w czasach iliryjsko-greckich i zwał się wtedy Aspalathos (który potem Rzymianie przechrzcili na Spalato). Po upadku imperium rzymskiego przez ten region przetoczyło się wiele plemion, w tym Słowianie, którzy zostali tam do dziś. Dodatkowo swojemu położeniu Dalmacja "zawdzięcza" bycie na orbicie wpływów najpierw Bizancjum, a potem jego rywala – Republiki Weneckiej. I wszystkie te tarcia, zmiany władzy oraz odmienne style widać w architekturze Splitu i Trogiru. W zależności od tego, gdzie spojrzycie – możecie poczuć się zarówno jak w antycznym Rzymie (dzięki zachowanym fragmentom antycznej kolumnady Pałacu Dioklecjana), jak i w średniowiecznej Wenecji (zwłaszcza w Trogirze niektóre wykusze okien przypominają klasyczne włoskie rozwiązania architektoniczne).

Co zatem zobaczyć, by w pełni móc doświadczyć architektonicznego uroku Dalmacji? W Splicie bez dwóch zdań będzie to Pałac Dioklecjana (wraz z przyległościami) oraz katedra św. Dujama – najstarsza chrześcijańska budowla sakralna w Europie. Co ciekawe, oryginalnie w jej miejscu znajdowało się mauzoleum cesarza, ale gdy władzę przejęli chrześcijanie, pozbyli się jego sarkofagu jako prześladowcy prawdziwiej wiary i poganina (Dioklecjan widział siebie jako syn rzymskiego boga Jupitera), a także stare miasto zbudowane częściowo na architektonicznych założeniach cesarskiego pałacu.

Z kolei w Trogirze warto obejść całą starą część miasta (wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO), znajdującą się na wyspie i opasaną oryginalnymi murami. Z uwagi na swoją kompaktowość oraz umiejscowienie jest ona znana jako "Mała Wenecja" lub "zamek na wodzie". Do jej wnętrza prowadzi imponująca Brama Lądowa, a przejście wzdłuż promenady Riva zaprowadzi was do twierdzy Kamerlengo – jednej z zachowanych do dzisiaj budowli obronnych z XV wieku. Warto zajrzeć do jej środka i wspiąć się na basztę, by móc w pełni docenić okoliczne widoki. W samym zaś starym mieście koniecznie zajrzyjcie do romańskiej katedry św. Wawrzyńca i jej skarbca. W katedrze znajdują się piękne rozetowe okna, a vis-à-vis niej – budynek ratusza zbudowany w tzw. stylu weneckim. Niedaleko nich, w przyklasztornym muzeum możecie za to obejrzeć oryginalną płaskorzeźbę Kairosa – greckiego bożka szczęścia, który szczególnie upodobał sobie trogirski rynek.

Ponad to, co wyżej, warto dodać, że zarówno Split, jak i Trogir zasługują na to, żeby je porządnie przedeptać i przechodzić, zaglądając w każdy okoliczny zaułek. Widać wtedy najlepiej, jak płynnie współczesne życie miasta toczy się w obrębie historycznych murów i architektonicznych perełek. I co istotne - aby to zrobić, nie trzeba spędzić całego dnia w aucie! Dwie godziny lotu samolotem PLL LOT na trasie Warszawa-Split i cesarsko-weneckie uliczki stoją przed wami otworem!